Hejka!
Niestety muszę was zasmucic. To jest ostatnia częśc tego opowiadania. Wybaczcie, ale to musiało się tak skończyc! Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie źli haha. Ale spokojnie, mam wszystko pod kontrolą i niedlugo zaczynam nowe opowiadanie, które będzie całkiem inne, uwierzcie.
Zapraszam do czytania !
--------------------------------------------------
Szelest liści przez wiatr doprowadzał już go do szału.
Dziwna pustka, która zaczęła pojawiac się w jego zranionej duszy urosła do ogromnych rozmiarów, po czym stale się powiększała. Pożerała jakiekolwiek uczucia które jeszcze w nim pozostały oraz każde dobre wspomnienie. Wszystko zmieniło się w samotnośc i przeszywający ból.
Nie potrafił nawet płakac. Słone łzy już dawno wyschły, osuszając jego zaczerwienione i podkrążone oczy.
Stał tam tylko w zimnie i deszczu, w ciemnym płaszczu i kapeluszu na głowie, przesuwajac wzrokiem wokół siebie. Jego ciało było jak sparaliżowane, bez żadnych emocji.
Janet co chwile szeptała do niego czułym głosem, że wszystko będzie dobrze. Nie będzie. Każdy pocieszał, nie wiedząc jak tak naprawdę się czuje. Miał ochotę udusic ich gołymi rękami.
Głos pastora, stojącego u stóp grobu, wdarł się gwałtownie do jego uszu.
Jego usta wykrzywiły się w cynicznym uśmiechu, przepełnionym cierpieniem.
Wiedział, że ma wokół siebie przyjaciół i osoby które go wspierają. Ale miał dośc tych współczujących spojrzeń czy chociażby udawania, że jest normalnie. Wszystko to go irytowało.
Czuł, że jeśli jeszcze chwile tu zostanie to zaraz wybuchnie.
Długie godziny spędził nad grobem. Włożył dłonie do kieszeni płaszcza i odwrócił się na pięcie.
Dopiero, kiedy wyszedł na pustą przestrzeń, oddzielającą grono zebranych od bramy cmentarza, odetchnął głębiej.
Odszedł bez słowa w ciemną uliczkę, zawiedziony, przerażony samotnością i przeszywającym bólem.
Boże... Nie, nie rób tego.
OdpowiedzUsuńJa się tak nie zgadzam!
To miała być radosna historia, a tak to... Smutna.
Nie chcę :(
Ale skoro będzie nowe opowiadanie, to już mniej się smucę :D
Pozdrawiam i życzę Ci weny.
Susie.
Czemu tak szybko? :C takie smutne zakończenie... :C
OdpowiedzUsuńNo nic...
Będę czekała na nowe opo.
Pozdrawiam i życze weny!
ps- u mnie nowa.
http://whoisit1.blogspot.com/?m=1
Ojej… wiedziałam jak się skończy, ale… Mimo wszystko tak mi jakoś… Szkoda mi Mike'a teraz cierpi :'( Joy też mi szkoda. Zrobiła taką straszną rzecz :'< Oh… Nie pisz tak więcej bo będę ryczeć.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nowe i życzę duuuuużo weny
Jacksona
U mnie nowa :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.whoisit1.blogspot.com/
Fajna historia, przeczytałam jednym tchem. Szkoda, ze zakończyła się tak szybko i w taki sposób. :(
OdpowiedzUsuńCzekam na następne opowiadanie i zapraszam do siebie! 😊http://whatever-happens-dont-let-go-of-my.blogspot.com/
U mnie nowa :) www.whoisit1.blogspot.com
OdpowiedzUsuń