''Pojechałem do studia, będę po południu. Jeśli chcesz może zwiedzić cały dom. Michael''
Tak brzmiała wiadomość zostawiona na szafce w moim pokoju przez Michaela.
Leniwie spojrzałam na zegarek wskazujący 10 rano.
Może by sobie tak zrobić ''dzień lenia''?- pomyślałam
Po
godzinnym wylegiwaniu się w moim cieplutkim łóżeczku, znudziło mi się
to i postanowiłam wstać, aby coś zjeść ponieważ mój żołądek dawał już
znaki że jest głodny.
Ubrałam się w moją ulubioną czarną sukienkę, a ciemne włosy rozpuściłam.
Przyglądając
się sobie w lustrze mogłam stwierdzić, że wyglądam nieźle. Tak...to
było dobre określenie. Wciąż nie mogłam zapomnieć jak wyglądałam
zaledwie rok temu. Grube uda, duży brzuch, suche i zniszczone włosy i
oczy bez jakiegokolwiek blasku...ubrana w byle jakie dżinsy i
rozciągnięty kaszmirowy sweter w który ledwo się mieściłam. A teraz?
szczupła sylwetka, piękne ciemne oczy podkreślone czarną kredką. Włosy
lekko podkręcone i lśniące. Wyglądam zupełnie inaczej...
Wszystkie
złe wspomnienia i obrazy przelatywały mi w głowie zupełnie jak urywki
jakiegoś filmu. Ciągle nie mogłam się od tego uwolnić.
Szkoła, pośmiewisko wielu ludzi w klasie, ''Patrzcie to ta gruba świnia''- w kółko te głosy krzyczące za tobą.
Wymioty ucieczką od
problemów? Starałam się o tym zapomnieć ale nie umiałam. Czułam się źle z tym co wtedy wyprawiałam...W momentach kiedy
opychałam się jedzeniem i wymiotowałam, nie byłam sobą, ale kimś innym,
kimś zagubionym i samotnym.
Z szuflady wyjęłam moją ukochaną najlepszą przyjaciółkę. Tak. Żyletka.
To piękne uczucie zanurzyć ostrze w swojej miękkiej skórze, prawda? też tak sądzę.
Weszłam do łazienki umieszczonej w moim pokoju, zamknęłam drzwi i usiadłam pod ścianą.
''Może teraz się uda? no raz, dwa, trzy...Joy jesteś odważna, dasz radę''
''Nie płakała bo zabrakło jej łez
Nie śmiała się, zgubiła radości sens.
Następnego dnia znaleziono ją w łazience,
w plamie krwi, z żyletką w ręce''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz