Hej wszystkim!
Oh jak dobrze znowu tu byc! tak bardzo tęskniłam, ale problemy ze
zdrowiem za bardzo nie pozwalały mi na pisanie. Ale już jestem, cała i
zdrowa. Przepraszam, że tak długo czekaliście ale myślę, że było warto.
:)
Pamiętajcie, że kocham was xx
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tydzień w szpitalu szybko minął a to dzięki Michaelowi który cały czas
przy mnie siedział. Zanim się obejrzałam wychodziłam już do domu.
Znaczy...domu mojego kochanego przyjaciela który tak się o mnie troszczy
że nie wypuści mnie samej do własnego mieszkania. Fajnie, co nie?
Szliśmy przez szpitalny korytarz odprowadzani ciekawskimi spojrzeniami.
Mike trzymał mnie cały czas za rękę co nie powiem- było miłe.
Do niczego się nie przyznawałam ale..jakby to powiedziec.
Michael jest bardzo przystojnym facetem, której by sie nie podobał? tak,
tak dobrze myślicie. Podoba mi się i to bardzo. Jednak nie wiem jeszcze
czy to coś więcej, znam go zaledwie kilka tygodni, prawda?
-Joy księżniczko, zaraz potkniesz się o własne nogi! o czym tak
myślisz?- zapytał zaciekawiony otwierając mi drzwi do czarnego samochodu
do którego wsiedliśmy
-um, nic co mogłoby cię zainteresowac- wyszczerzyłam rząd moich biały zębów
-niech będzie, domyślam się, że jesteś głodna więc na początek proponuję obiad- puścił mi oczko
-mi pasuje- kiwnęłam głową
Po niecałych 10 minutach auto zatrzymało się pod jakąś restauracją
której nazwy nawet nie potrafiłam wymówic. Domyśliłam się, że to jedna z
tych droższych więc zaraz po wyjściu z samochodu spojrzałam na Michaela
z politowaniem.
-Mogliśmy coś zjeśc w domu! wydasz znowu na mnie kase- zaznaczyłam specjalnie słowo ''znowu''
-Mała, nie zbankrutuje od jednego obiadu- uniosł brwi i pociągnął mnie w strone drzwi
Było pięknie. Po prostu pięknie. Stoły były bardzo ładnie przystrojone,
podłoga prawdopodobnie była polerowana z 2 dni, w tle leciała cichuteńka
muzyka. Podobało mi się.
Usiedliśmy przy jednym ze stolików i zamówiliśmy coś z menu. Powoli
zaczynałam czuc się niezręcznie w jego towarzystwie, już nie tak
swobodnie jak kiedyś. Nie miałam pojęcia czego to jest powodem, ale było
to dziwne.
-jak się czujesz?- dotknął niepewnie mojej dłoni
-jest..w porządku- zabrałam szybko dłoń zarumieniona na co spuścił wzrok
Rozmowa nie kleiła nam się za bardzo. Nie kiedy odpowiadaliśmy krótkimi słowami i tyle.
Jak dobrze, że kelner przyniósł już nam nasze zamówienia. Od razu
zabrałam się za pałaszowanie posiłku. Mike widząc mnie wybuchł śmiechem
po czym stwierdził, że zachowuje sie jakbym nie jadła od tygodnia. Nie
to, że coś ale..tak było. Ukrywałam jak się dało, że nic nie jadłam w
szpitalu.
Wstyd sie przyznac ale wszystko wyrzucałam. A wiem że jeżeli Michael by
sie po tym dowiedział byłby na mnie zły, przecież obiecałam mu.
Po skończonym obiedzie wróciliśmy do Neverlandu. Wdychałam zapach kwiatów którego tak dawno nie czułam.
Postanowiliśmy zrobic sobie dziś dzień zabaw po czym puściliśmy się
biegiem w stronę diabelskiego młynu. Następnie na karuzele i tak dalej
co popadło.
Dawno się tak dobrze nie czułam. Sama osoba mojego przyjaciela
sprawiała, że uśmiechałam się na samą myśl o nim. Ale nie tylko on. To
miejsce miało w sobie taką cudowną magię która rozpierała mnie od środka
i czułam się jak nowo narodzona.
Kiedy zbliżał się już wieczór, zmęczona uwaliłam się na miękkiej trawie
przymykając oczy. Poczułam, że kładzie się obok. Biło od niego ciepło.
-Patrz!- wskazał na niego na którym ukazywały się pierwsze gwiazdy, moje oczy zaświeciły się
-ślicznie- podążałam wzrokiem po niebie
Lezeliśmy tak w ciszy, nie przeszkadzało mi to, to była przyjemna cisza.
Spostrzegłam po chwili, że mi się przygląda przez co na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
-Hej? czemu tak patrzysz?- zachichotałam
-jesteś piękna, wiesz..?- szepnął prawie niesłyszalnie
-przestan, błagam- zasłoniłam się moimi długimi włosami
Przysunął się do mnie bliżej, czułam się niezręcznie, bardzo. Bałam się
nawet na niego spojrzec, chyba to wyczuł i podniósł mój podbródek aby
móc spojrzec mi w oczy
-jesteś piękna- uśmiechnął się lekko zbliżając swoją twarz do mojej, co ja mam zrobic?
Zanim cokolwiek pomyślałam jego usta przyssały się do moich sprawiając,
że w moim brzuchu latało stado motyli, oddałam po prostu pocałunek.
Był delikatny i czuły. Pogłębił lekko pocałunek podnosząc się po czym
wziął mnie na ręce. Mimowolnie uśmiechnęłam się kiedy przenosił mnie
przez próg domu.
Górna częśc naszych ubrań już dawno leżała na podłodze kiedy szliśmy na górę cały czas sie całując.
Nie powinnam, wiem. Ale byłam jak zaczarowana. To w ogóle nie powinno się dziac. Ale już za późno.
Co działo się za drzwiami sypialni..hm..nie powinno was to interesowac.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz